Dzisiaj chciałabym Wam przybliżyć jak ewoluowała terapia behawioralna w ostatnich latach. Będzie to pierwszy artykuł z listopadowej serii “Terapia behawioralna“. Kolejne będziecie mogli przeczytać już wkrótce. Zaplanowałam następujące tematy:
- Terapia behawioralna psów wczoraj i dziś
- Konsultacja behawioralna
- Przygotowanie do terapii behawioralnej
- Praca behawiorysty zwierzęcego
Jeśli chcecie o tym podyskutować lub interesuje Was inny temat zapraszam do komentowania naszego fanpage na facebook’u:
https://www.facebook.com/dogexperttv/
Na wstępie krótkie wyjaśnienie skąd pomysł na ten artykuł. Otóż coraz częściej dochodzą mnie słuchy o różnych “behawiorystach” i “zoopsychologach”, którzy zostali zaproszeni do klientów i nie pomogli im w żaden sposób, albo co gorsza zaszkodzili czworonogowi. Stąd bierze się niechlubna opinia o wszelkich specjalistach, która niestety powoduje, że ludzie coraz mniej chętnie szukają ich pomocy. Faktycznie o dobrego terapeutę zaburzeń zachowania zwierząt towarzyszących coraz trudniej, a to pewnie z tego powodu, że dużo ośrodków robi masowe szkolenia behawiorystów czy zoopsychologów [niekoniecznie wysokiej jakości] i wypuszczają w świat całe rzesze “specjalistów”, którzy bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego, a przede wszystkim praktycznego nie wiedzą jak pomóc zwierzęciu. Faktycznie o dobrego behawiorystę nie jest łatwo. Zanim umówicie się z kimś na spotkanie warto sprawdzić na jakim etapie jest ta osoba, czyli jakie podejście reprezentuje. W krótkiej rozmowie telefonicznej można to w prosty sposób zweryfikować.
Podejście dominacyjne
Zakłada ono, że pies tworzy z człowiekiem stado oparte na liniowej hierarchii, w której ten, który jest “alfą” rządzi i może narzucać drugiemu swoją wolę. Zachęcało do różnych śmiesznych praktyk, które miały na celu “wytłumaczyć” psu, że to my w domu rządzimy (np. zjedz coś zanim nakarmisz swojego psa). Było bardzo popularne w XX wieku. Na szczęście w Polsce przełom nastąpił i od 20 lat wiemy, że to kompletne bzdury. Niestety niektóre ośrodki szkoleniowe nadal szerzą ten pogląd. Niejednokrotnie bywa on krzywdzący dla zwierząt. Ludzie nie potrafiący sobie poradzić z rzekomo “dominującym” psem często sięgają po przemoc, która tylko nasila problemy behawioralne zwierzęcia. Jak będzie wyglądała “terapia behawioralna” ze specjalistą psiej dominacji? Na większość pytań odpowie, że masz psa dominanta. Musisz mu pokazać, że to Ty jesteś alfą w Waszym “stadzie”. Nie możesz dopuścić do tego, Cię kompletnie zdominuje i wejdzie Ci na głowę. Będzie też prawdopodobnie straszył konsekwencjami nie przestrzegania jego “złotych rad”.
Może również prezentować lub wykorzystywać kary (P+, czyli wygaszenie pozytywne), techniki i narzędzia przymusu fizycznego np.:
- przygniecenie do ziemi,
- łapanie za kark,
- potrząsanie psem,
- kolczatka,
- obroża elektryczna,
- itp.
Wszystko to opatrzone piękną ideologią i trudnymi słowami, dzięki którym najprawdopodobniej uwierzysz, że wcale nie robisz swojemu psu krzywdy i wszystko to dla jego dobra. (sic!)
Szczerze mi się już znudziło tłumaczenie, że pies to nie wilk, że nie tworzy z człowiekiem stada, że dominacja występuje wyłącznie w relacji między dwoma psami i że to nie jest cecha charakteru żadnego psa (chociaż niektórych ludzi owszem). Niestety ludzie mają tendencję do podporządkowywania sobie istot słabszych od siebie i niektórym nawet sprawia satysfakcję zmuszenie kogoś do posłuszeństwa. Na szczęście zwierzęta są zupełnie inne i mają dużo więcej empatii, czasem wydaje mi się, że również “zdrowego rozsądku”. Oczywiście jeśli chcecie mogę wyjaśnić to szerzej w osobnym artykule, chociaż mam nadzieję, że nie będzie to konieczne ;).
Podejście pozytywne
W opozycji do podejścia dominacyjnego na początku XXI wieku pojawiło się podejście tzw. “pozytywne”, nieco bardziej humanitarne. To wtedy pojawił się kliker i szkolenie oparte o wzmocnienie pozytywne (R+), czyli nagrody. Wszyscy “oświeceni” behawioryści oraz zoopsycholodzy negowali podejście dominacyjne podkreślając wartość uczenia bez stosowania kar. To właśnie cechuje osoby reprezentujące podejście pozytywne. Jest ono dużo bardziej empatyczne niż poprzednie. Jednak wielu specjalistów nadal bardziej lub mniej świadomie stosuje przymus psychiczny. Może to być stosowanie narzędzi typu obroża uzdowa, czy jakiekolwiek hamowanie zachowania przy pomocy smyczy i/lub komend hamujących, np. “nie”, “e-e”, itp. Wiem o czym mówię, bo sama przez lata należałam do tego nurtu i równie mocno angażowałam się w tłumaczenie ludziom dlaczego ta cała dominacja jest zła 😉 i dlaczego nie powinniśmy stosować przymusu.
Metody stosowane przez “pozytywnych” specjalistów to głównie:
- uczenie przez nagrody
- przeciwwarunkowanie klasyczne
- przeciwwarunkowanie instrumentalne
- oduczanie niepożądanych zachowań (wg Karen Pryor “Najpierw wytresuj kurczaka”), np. uczenie zachowania alternatywnego, wygaszenie negatywne (P-), czyli izolacja, ograniczenie smyczą, kagańcem, itp.
- unikanie wszelkich form karcenia i przymusu fizycznego
Po czym poznać behawiorystę pracującego w podejściu pozytywnym? Na każdym kroku podkreśla, że nie stosuj przymusu fizycznego ani żadnych narzędzi, które w jakikolwiek sposób krzywdzą zwierzę. Zwykle ma przy sobie mnóstwo smakołyków, często też używa w pracy kliker. Tłumaczy dlaczego nie wolno karcić psa i jakie mogą być tego negatywne konsekwencje. Odradza stosowanie kolczatek, obroży elektrycznych i innych narzędzi mogących wyrządzić krzywdę psu.
Podejście empiryczne
Opiera się głównie na obserwacji zwierzęcia, analizie zachowania i usunięciu przyczyn wszelkich problemów zamiast hamowania jakichkolwiek zachowań.
W tym momencie zaczęła się rodzić moja pierwsza wnuczka, więc poleciałam do szpitala i przerwałam pisanie artykułu, a on sam się opublikował niekompletny ;) Obiecuję, że wkrótce go dokończę jak tylko dojdę do siebie, po tym jakże ważnym wydarzeniu. Ściskam Was i do usłyszenia. [edit 11.11.2019] Córka i wnuczka czują się dobrze, więc zabieram się za pisanie.
Podejście empiryczne pojawiło się w Polsce ok. 2010 roku, jednak myślę, że najbardziej przełomowym momentem był rok 2014, kiedy Alexa Capra wraz z Daniele Robotti opublikowali Ethogram of dog behaviors, czyli etogram psich zachowań. Jest to seria nagrań prezentujących i kategoryzujących psią komunikację na cztery grupy: stres, zachowania społeczne, agresja oraz zachowania demonstracyjne. Dzięki tej wiedzy jesteśmy w stanie lepiej odczytywać co psy do nas mówią, dużo lepiej reagować i pomagać psom poradzić sobie z ich problemami.
Behawiorysta pracujący w podejściu empiryczym będzie szczególny nacisk kładł na obserwację emocji zwierzęcia, odczytywanie jego komunikacji i dawanie mu możliwości wyboru zamiast zmuszania do czegokolwiek. Terapia behawioralna będzie oparta w dużej mierze o zbudowanie jak najlepszej relacji psa z jego opiekunem, nauczenie człowieka odczytywania psiej komunikacji oraz usunięcie przyczyn problemowego zachowania, zamiast hamowania czegokolwiek.
Po czym poznać terapeutę pracującego w podejściu empirycznym? Na pewno nie będzie stosował żadnych narzędzi służących do zmuszenia psa do posłuszeństwa (kolczatki, obroże elektryczne, kantary, itp.). Już przez telefon wyjaśni, że terapia problemu może być długotrwała i będzie wymagała zaangażowania od wszystkich domowników. Będzie starał się przede wszystkim pomóc zwierzęciu aby poradziło sobie z emocjami i stresującymi sytuacjami, zamiast skupiać się na usuwaniu tzw. “problemowych zachowań”. Będzie podkreślał, że nie ma złych zachowań, a wszystko co pies prezentuje może nam dużo powiedzieć o tym jak czuje się w danym momencie. [Polecam lekturę artykułu Alexy Capry pt. Don’t watch me]. Będzie dążyć do tego, żeby dowiedzieć się jak najwięcej na temat czworonoga i pomóc mu usunąć przyczyny pojawiających się problemów. Oczywiście wysłucha również właścicieli i będzie starał się pomóc im zrozumieć zwierzę oraz wyjaśni genezę wszelkich problemów, a także wskaże najlepszą drogę do zbudowania dobrej relacji ze zwierzęciem.
Obecnie wiemy dużo więcej na temat psiej psychologii niż wiedzieliśmy 20 lat temu. Wszyscy behawioryści i zoopsycholodzy, którzy śledzą najnowsze badania naukowe, uczestniczą w seminariach i konferencjach mają szansę na nabycie aktualnej wiedzy i zmianę swojego podejścia. Jednak niestety nie wszyscy to robią. Wielu specjalistów opiera się nadal na nieaktualnej wiedzy przez co niestety mogą bardziej zaszkodzić zwierzęciu niż pomóc.
Skąd wiadomo, które podejście jest właściwe? Nie wiadomo 😉 Być może za 5 czy 15 lat pojawi się kolejna koncepcja, która znowu wywróci nasz pogląd na terapię do góry nogami. Przede wszystkim trzeba być na bieżąco i śledzić doniesienia najnowszych badań naukowych oraz stale się dokształcać. Ja ponadto opieram się na intuicji, która dotąd mnie nie zawiodła. Do tego dodaję autorefleksję, a przede wszystkim obserwację psów i ich właścicieli. Na tej podstawie wyciągam wnioski i wprowadzam modyfikację do programów kursów, które prowadzę. Obecnie zarówno na kursie instruktora szkolenia psów, jak i na kursie behawiorysty zwierzęcego uczę podejścia empirycznego z niektórymi elementami podejścia pozytywnego. Pod skórą czuję, że idziemy w dobrym kierunku 😉
Jeśli interesuje Was konsultacja behawioralna ze mną lub z którymś z naszych behawiorystów zapraszam na stronę: